Kategorie

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Obrazy

Plazmowy obraz nowej generacji jak i jakości natchnął mnie do odgrzebania filmów i zdjęć, licząc na to, że i one nabiorą nowej jakości. Nabrały.

Obrazy słonecznych miasteczek przybrzeżnej Francji, pełnych przydomowych winnic. Radujący się ludzie świętujący obalenie Bastylii. Burzliwe wody kanału La Manche. Mit beatlesów wciąż żywy w ciemnych i przesiąkniętych aromatem Guinnessu pubach Liverpoolu. Wzgórza Galilejskie i Genezaret, świadkowie historii świata. Wypalone słońcem pustynie, nieludzkie księżycowe krajobrazy Izraela. Budowle niemożliwe do wyobrażenia, a przecież realne. I w końcu norweskie fiordy obserwowane z ostatniej rei, czy marzenia o czarnym kontynencie obserwowane z Gibraltarskiego wzgórza. Torcik żydowski na Kazimierzu. Grób Pański.

Miejsca tyle odległe na mapie co też w umyśle. Minął rok, mięły dwa, a nie sposób odtworzyć tamte wrażenia. Mimo zamykanych oczu i wczuwania się w zapachy, próby zakodowania tych miejsc, teraz - z poziomu Wrocławskiego okna z widokiem na sąsiadów, jedynym elementem pasującym do tych wspomnień wydaje się słońce, które niezmiennie jasno świeci.

Tego nie da się odtworzyć, to można poczuć jedynie w ruchu. W podróży, ciągłe zmiany, nowe krajobrazy. Tysiąc zdjęć nie odda paru takich chwil, sam na sam z tamtymi widokami. Jedynie jechać, znów tam być. To zdjęcie na górze jest świadectwem. Dekadencko poznawać świat.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Podróżnik!:)

Podróże się dopiero zaczną..!