Kategorie

niedziela, 2 listopada 2008

Cztery kolory wiosny.

Zapach. Wchodzisz do pokoju, stoją w nim dwa czerwone fotele. Okno jest szerokie i dość wysokie, panorama za nim rozpościera widok na otaczające dom pola. Przez czyste i świeżo wypolerowane szyby do pokoju słońce wlewa się delikatną poświatą.

Światła i cienie dostojnie układają się na skórzanych zmarszczkach starej kanapy. Regał o który się opierasz; twarde, zimne dębowe drewno. Wiele lat temu ryte przez cieślę najostrzejszym dłutem. Zapach. W nozdrzach czujesz pociągającą woń goździków i bzu polnego. Mocniej wciągasz powietrze, przyjemnie jest czuć ten zapach całym sobą. Pochłaniać go. Zaciągać się jak stary palacz dymem kubańskiego cygara.

Podchodzisz do kanapy, siadasz. Miękko i ślisko. Opuszki palców powolnie opadają na oparcie. Pianino delikatnie przygrywa. Chmury zakryły słońce a ty w przyciemnionym pokoju rozkoszujesz się goździkami. Wszech otaczający aromat.

Zamykasz oczy, miękka kanapa, woń bzu . Wiesz że gdzieś tu leży, ale nie możesz zlokalizować gdzie. Zapach opływa cię z każdej strony. Wyłączasz zmysły. Intensywny z początku teraz delikatnie przepływa przez całe twoje ciało. Relaksujesz się . Delikatne szarpnięcia pianina niosą nową kołysankę.

Nagle wyczuwasz coś słodkiego. Nagle harmonię rozmywa coś nowego. Woń słodkiego agrestu wkrada się między bzy i goździki. Coś jeszcze pojawiło się w powietrzu… owoce… las… jagody. Świeże jagody. Myślisz dłużej. Zapachy szaleją. Tak to naprawdę mogą być jagody. Przy tej słodyczy to bez znaczenia.

Ktoś właśnie wrócił z miasta, dźwięk pianina zagłuszył szelesty, ale poczułeś. Teraz też czujesz. Jagody, bez, agrest i goździki. Idealnie tworzące nową, dotąd nieznaną Ci kompozycję. Zrelaksowany powoli zasypiasz. Miękka kanapa, zamknięte oczy. I węch. Twoje trzecie oko na świat. Jedyny zmysł którym dotykasz, kiedy dłonie odpoczywają. Którym widzisz kiedy oczy są zamknięte. Woń. Zapach. Aromat. Powolny wdech i wydech. Spokój
i harmonia. A Ty wszystko wciąż czujesz, i zasypiasz.


__
Spokojnie. Jak na Święta przystało. Klasyka Claptona,
Tommy Emmanuel, Eluvium i nieco orientalniej Jaga Jazzist.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

już tak bardzo tęsknię za wiosną.

zgrabnie skomponowałeś. prawie czuję jak brzmiała melodia pianina.

i takie delikatne słońce popołudniowe. już nie grzeje, ale jest takie lekko brzoskwiniowe. nie ostre, nie porażające. ciepłe.

wdycham te ostatnie tchnienia jesieni. bo to prawie jak resztka wiosny.

anyway, niezła muzyka, wiesz co dobe.

Anonimowy pisze...

'Teraz też czujesz. Jagody, bez, agrest i goździki.'
(ulubiona Yennefer)
tegoroczna jesień ma podobny zapach ;]
ładnie i zręcznie napisane, bardzo mi się podoba ;];]
a muzyka mhhmm taką lubię ;]