Długie popołudnia, jeszcze dłuższe wieczory. Zima która przyszła znacznie wcześniej. Zmiany które nieuchronnie niedługo się ugruntują. Wszystko ściśle powiązanie, jak by zsynchronizowane. Wyjazd do Jagniątkowa, wisienka na torcie. Punkt zwrotny, kwestia czy zwodniczy punkt czy też nie. Nieuniknione zmiany które są niemalże namacalne. Kwestia roku i cały narybek wypłynie na niewyobrażalnie inne wody. Ludzie się nieodwracalnie pozmieniają, przestaną się liczyć, utopią się w takiej ilości masy. Jak co roku. Ale to nie kwestia tego. Chodzi o pewien etap który wielopłaszczyznowo zamyka się od pewnego czasu, równelegle w paru kwestiach. I mam nieodparte wrażenie ,że finalizacja tego procesu jest tuż tuż. Coś się kończy, coś się zaczyna. Ten Jagniątków , dość symboliczny, ten przełom roku osiemnastego symboliczny nie mniej, i parę pomniejszych dat. Zmieniający się ludzie, utrwalające się więzi, więcej pewności co do przyjaciół, mniej wiary w ludzi. Krystalizujące się postaci, mniej rozmazane poglądy. Nawet inaczej się pisze, co być może brzmi dość nienormalnie. Coraz bardziej także potwierdzone działanie Yerby.
____
Pozdrawiam wszystkie zawistne świnie
____
Pozdrawiam wszystkie zawistne świnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz