Deszcz, lubi ten kraj. Deszcz, dławi ten kraj.
Ciepłe południa wyspa Słodowa, Desperado,
Sączy młodzież bananowa. Syrena chłosta,
Kanciasty krążownik bada dystrykt swój, jest tu co sobotę
I nie minie tu minuta chowasz je, to jest obłuda,
JP zdobi Słody mur. Twardym młotem biję tu.
Co Ojciec nasz Święty tu robi pytam?
'Jebać Policje', wyjaśnia mi kobieta młoda-jasna blondyna,
Nie jest bananowa, jest mentalnie nawrócona.
Pierdolnie cię synek, matczynym zaś mlekiem odbije ci się kiedy on to zrobi,
Szacunek? wybacz mały, opuść swą złudzeń pełną piaskową dzielnicę,
O matkę twą ktoś zadbać musi kiedy będziesz Chrobrego kierał miednicę,
Zwolnij dziś chłopak, tu Słodowa Zone. Napruci ludzie,
kulturalnie dywagują tu. Jak w cywilizowanych krajach,
jak w Sevilli czy Cordobie sączą siedząc tu. System 'Brata' atakując.
Przed naszą jurysdykcją każde wino kryjąc.
To Słodowa post dwudziestowiecza, arena społecznego współżycia,
Tu się wszystko nagrywa, to cyfrowy styl życia,
Szkoła imienia alkoholu Polonii też tu zajęcia odbywa.
Siedzą zakochani, po zielonym kręcą. Się. Ona,
Niezła dupa Słodowej bierze buch. Buch i huh, troska znika,
Skrycie zakochana para przy plemiennych dźwiękach,
Nad Odrą upust daje sobie, odpust zupełny to dziś, wieczór kryje ich.
Mówię wszystko to co jest dziś moje, wpadnij tu, będzie także twoje,
Pakuję się i wyjeżdżam na wyspę. W tej pogodzie monsunowej,
Wyspę wśród wysp Wrocławskiej miejskiej strefy równikowej,
Wyspaman, jadę tam.
Monsunu deszcz, lubi ten kraj. Monsunu deszcz, czyści ten kraj.
1 komentarz:
joł
Prześlij komentarz