Kategorie

poniedziałek, 22 marca 2010

Scena błogosławiona

Jako część 31szego PPA w Imparcie.

Mistyka, mistycznie, bardzo, bardzo mistycznie. Odkrycie dnia, roku, Inga LilJestrom. Muzyczne Katharsis, dawno bez takiego poruszenia. Prawdziwy koncert aktorski, a może przedstawienie z koncertem w tle? Ciężkie do rozgraniczenia połączenie muzyki, sztuki i życia. Kiedy oglądając spektakl czujesz jak dreszcze przebiegają Ci wzdłuż kręgów szyjnych... zaczynasz zastanawiać się gdzie kończy się reżyseria i czy to aby nie dzieje się naprawdę. Dźwięki, fonia, fuzzja melancholii i czystego instrumentalnego brzmienia. Poezja. Wyłączyć się odpłynąć, tylko tak można przestać myśleć naprawdę, wpaść w trans. I znów odpłynąć.

Nie ma nic piękniejszego niż kobieta w stanie błogosławionym. A kobieta z dzieckiem, na scenie? W łonie matki. Wyczuwalna magia kiedy widzisz tą zależność między matczyną troską a nadchodzącym błogosławieństwem. Ta bezinteresowną miłość, te uniesienia. Tą skrytą tajemnicę pod zwiewna suknia. Tą więź krwi. Ten taniec, te ruchy. To przejęcie i tą szczerość wyrazu. Ten oddech, te bijące serca. Dwa serca.

I Ci zahipnotyzowani ludzie. Nigdy nie widziałem tylu skupionych twarzy, pełnych tak obnażonego przejęcia. Oni czarowali, a ludzie chcieli być zaczarowani. I byli.

Brak komentarzy: