Kategorie

poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Żebrak

Szeroka ulica blisko rynku. Jedna z wielu wrocławskich „traktów”. Tysiące ludzi codziennie przemierzają ją, spiesząc się do szkoły czy pracy, aby później wracać nią do domu, czy pędzić na spotkanie ze znajomymi.

Ludzie przechadzają się nią tyle razy. Niestety już od dawna przestali zwracać uwagę na postać klęczącą wśród budynków i beznamiętnie opierającą się o ścianę jednego z nich. To Żebrak. Jeden z wielu. O nieznanym losie, zresztą nikogo nie obchodzącym. Możliwe że w przeszłości był zupełnie normalnym człowiekiem. Miał pracę, rodzinę. I w ciągu jednej chwili stracił wszystko. Możliwe jednak, że po trzydziestu latach spędzonych w więzieniu wyszedł na wolność i nie był w stanie znaleźć się w otaczającym go świecie. Tak różnym od tego który pamiętał. Możliwe że stracił sens życia nie mając żadnych wzorców. Możliwe jest też to ,że jest tym człowiekiem, któremu w życiu się nie udało. Albo który nie robił nic, aby pomóc sobie i coś od życia wziąć dla siebie. To jednak nie jest ważne. Teraz skończył tu na ulicy. Prosząc o pieniądze. Wszyscy traktują go jako wyrzutka, człowieka gorszego - nie wartego uwagi. Sam wybrał ten los? Co jakiś czas ktoś wrzuci mu parę groszy. Najczęściej jakaś stara kobieta, która żyje tylko z renty, dzieląc się tym co ma. Choć ma niewiele.

Jednak jakiś czas temu wśród ludzi mijających żebraka -i nie będących nawet łaskawymi spojrzeć w jego stronę- znalazło się małe dziecko. Nie potrafiące jeszcze dobrze mówić. Uradowane dreptało chodnikiem. Uśmiechało się do ludzi, zaczepiało ich, nieświadomie kokietowało wzrokiem. Aż wreszcie przeszło koło Żebraka. Zatrzymało się, spojrzało na niego, obdarzyło ciepłym niewinnym spojrzeniem. Jednak pewnym zastanowienia. Niepewnie spojrzało na swoją mamę. Odwróciło się w stronę Żebraka i przestąpiło mały kroczek. Mały kroczek . Mały kroczek małego człowieczka, którego nie potrafi przestąpić żaden dorosły.

W tej skulonej postaci pod murem nie widziało pijaka, mordercy, czy nieudacznika życiowego. Widziało człowieka. Człowieka, który jest kimś nowym, kimś kogo nigdy wcześniej nie spotkało. Człowieka który nie jest gorszy ani nie jest zły. Dziecko, naiwne? Ale i nieuprzedzone. Z białą w której dopiero co zapisuje tytuł. Dziecko wrażliwe i jakże piękne.

Całe to zajście trwało krótka chwile. Mama zaniepokojona o dziecko, szybko podbiegła do niego, złapała za rączkę i odwróciwszy się w drugą stronę, odeszła. Siłą ciągnąc za sobą dziecko. Nie oglądając się za siebie, już ani razu. Nie zauważyła, że ów żebrak, na chwilę podniósł głowę obrośniętą długą, siwą brodą i z radością w oczach uśmiechnął się do siebie. A może do swoich wspomnień. Odchodząca kobieta nie mogła tego zauważyć. Tak naprawdę zauważyło to tylko małe dziecko, przekornie odwracając wzrok na tajemnicza postać. Małe dziecko które jednak nic z tego nie zrozumiało. Tłum ludzi dalej, nieprzerwanie płynął ulicą swoim zwyczajnym codziennym nurtem.

Dlaczego nigdy nie potrafimy spojrzeć na świat jak małe nieuświadomione dzieci, pełne ciekawości i ciepła. Przemóc się w sobie i zrobić coś dla innych . Prawdziwie bezinteresownie. Może dlatego, że codzienna rutyna nam na to nie pozwala. Status społeczny. A może błędnie rozumiana hierarchia naszego własnego, pełnego (fałszywej)ambicji życia?

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

prawda. prawda o życiu. osobiście często mam taki napad, że jak się gdzieś spieszę to staję gdzieś z boku chodnika i patrzę na tych ludzi, podobnych, a jednak różnych. Jednak najgorsi są żebracy, bo niektórzy fałszywi, zbierający tylko i wyłącznie na używki, ale zaś inni faktycznie-poprostu niepowiodło im się w życiu.
-może nieco chaotycznie, ale późna godzina jak dla mnie ;)
pozdrawiam. gratuluję tekstu, który daje do myślenia.
pozdrawiam ;)

lady_bird pisze...

bo nikt nie potrafi przebić się przez otaczające nas stereotypy i każdy boi sie własnego zdania. a może gdyby chociaż jedna osoba pokazała,że warto patrzeć na wszystko własnymi oczami, a nie oczami bylejakości... może gdyby właśnie ta jedna osoba sie przełamała inni zrozumieliby co tak naprawdę ma sens... przypomina mi się nasza rozmowa,w otoczeniu szachów... co prawda dotyczyła czegoś innego,ale również związanego z odrzuceniem przez innych...pamietasz?;)

Anonimowy pisze...

masz rację, bo małe dzieci czują świat sercem, a nie rozumem tak jak my i może tutaj wyłazi moja dziecinna naiwność, ale ja zawsze idę z żebrakiem do spożywczaka po bułkę i kawałek kiełbasy... bo ja się popłakałam dzisiaj jak małe dziecko płakało w szpitalu...czasami rozum odgrywa zupełnie zbędną rolę.

Anonimowy pisze...

Zaproponowałeś mu pomoc
wodę, kanapkę, prysznic, czystą koszule.

Powiedział skromnie: -nie, nie trzeba daj 2 złote wystarczy i idź, nalegałeś, ożywiony powiedział: -daj złotówkę albo spokój i idź, nalegałeś, wkurwiony powiedział: -spierd****.

Anonimowy pisze...

Wszyscy tak 'ładnie', poważne piszą...a ja Ci stary powiem wprost: zajebista muzyka, piszesz bardzo poważnie ale o ważych rzeczach i to sie liczy. Ogolnie kozak;]

Anonimowy pisze...

ej sam wymyślasz te rzeczy czy skądś je kopiujesz?