Całujemy się. Przytulamy. Popychamy. Trącamy się nawzajem. W zasadzie wszystko co robimy w mniejszym lub większym stopniu - świadomie bądź nie - w końcu sprowadzi się do fizycznego kontaktu z innym człowiekiem. Istnieje jedynie parę rzeczy które można uznać za bardziej naturalne dla człowieka, niż właśnie bliski kontakt z drugą osobą. Niż dotyk.
Człowiek pozostawiony sam sobie, bez kontaktu z drugą osobą, bez dotyku, zaczyna wariować. Nie potrafimy spokojnie istnieć i obcować bez innych ludzi. A jeżeli jesteśmy do tego zmuszeniu, nanosi to wyraźne piętno na naszą osobę, bądź zakłóca naszą równowagę i codzienną egzystencję.
Malutkie dziecko tuż po swoich narodzinach nie jest świadome niczego. Nie wie nawet, że jest już „samodzielne”. Nie rozpoznaje twarzy. Nie rozróżnia osób. Nie wie kto jest dobry, a kto zły. Czuje się niepewne, zagrożone. Zawsze płacze. Jednak raptem uspokaja się kiedy trafia w ręce swojej rodzicielki. Kiedy czuje matczyne ciepło. Kiedy może się wtulić. Już od pierwszych minut swojego życia wie w kogo ramionach może czuć się bezpiecznie. Wie, kto będzie przez długi czas jego życiowym mentorem. Nie chce być na rękach pielęgniarki czy lekarza, tylko właśnie matki.
Kiedy człowieczek ten staje się większy, dorasta, zaczyna coraz więcej rozumieć i poznawać świat. Doświadcza przykrości, bólu, bezpiecznie czuje się w uścisku matki czy ojca słysząc bicie jego serca.
Zakochani w sobie ludzie, poważny związek oparty na miłości zaczynają budować właśnie wtedy, kiedy zaczynają być ze sobą nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Zaczynają się przytulać, chcą trzymać się za ręce, całować. Wtedy czują się wspaniale. W pełni doświadczają szczęścia, które jest między nimi. Wtedy zaczynają się na nowo poznawać, na nowo zaczynają się kochać i odkrywać drugiego człowieka.
Małżeństwo ,wzajemnego, fizycznego obcowania ze sobą potrzebuje chyba najbardziej. Człowiek dorosły szybko odzwyczaja się od drugiej osoby, partnera. Kiedy przestaje ją trącać, pieścić, przytulać czuje się zaniepokojony, brakuje mu czegoś. Czegoś niezastąpionego- wzajemnego dotyku. Starsze małżeństwa które przeżyły już ze sobą wiele, wiele lat. Mają przecież za sobą niejedną słabość i upadek. Doskonale się znają i nie potrzebują ofiarowywać sobie tak często „dowodu” miłości- kochać się. Kiedy jednak długo się nie widzą, długo są w rozłące, nie mogą złapać się za rękę , przytulić, czują się bardzo źle, jakby brakowało im oddechu. Nie pokazując po sobie niezadowolenia tęsknią za sobą. Osoby sobie bliskie które są w rozłące –zarówno tej krótkiej, jak i długiej z niecierpliwością wyczekują chwili kiedy znów się zobaczą. Tęsknią. Dzwonią. Starają się być ze sobą w ciągłym kontakcie. Zaspokoić te minimalne potrzeby wzajemnych relacji. Kiedy jednak spotykają się ponownie, często ze łzami -pełnymi radości- w oczach, nie wystarczy im jedynie zobaczyć bliską sobie osobę. Padają sobie w ramiona, obściskują się, obcałowują. Dają sobie wzajemnie znaki, mówią: ”zobacz jak mi na tobie zależy, zobacz jak Cię kocham, zobacz jak na ciebie czekałem”. Bez takich aktów wzajemnego oddania jest człowiekowi naprawdę ciężko istnieć.
Nawet kiedy spotykamy się z przyjacielem, znajomym, przywitanie nie kończy się na wymianie „dzień dobry”. Podajemy mu rękę, przytulamy ją, całujemy w policzek. Zupełnie naturalnie. Są to z pozoru zwyczajne, częste gesty. Dajemy sobie dowody tego jakie relacje nas wiążą. Tego jak nam na sobie zależy. Wyrażamy tak wiele uczuć.
Często jest nam to tak samo potrzebne jak jedzenie czy sen. Czujemy się źle kiedy jesteśmy wyobcowani, kiedy przez dłuższy czas nie doświadczamy bliskości z ważnymi dla nas osobami. Chodzimy wtedy spięci i podenerwowani. Kiedy po kłótni czy sprzeczce godzimy się z innym człowiekiem, również nie kończymy przeprosin na słownej wymianie zdań. Wtedy też na znak solidarności i zrozumienia za pomocą dotyku ofiarujemy sobie tak wiele uczuć.
Nad dotykiem i fizycznym kontaktem z innymi ludźmi w ogóle się nie zastanawiamy, wszystko właściwie wykonujemy naturalnie i zwyczajnie. Choć często świadomie także ranimy poprzez odcięcie się od drugiej osoby. Bezwzględnie wykorzystujemy w tej kwestii słabość innych. Dotyk działa więc w dwie strony. Jednak pomimo tego że zdarza nam się doświadczać z jego powodu urazy, dalej pozostaje dla nas jednym z podstawowych „języków” rozmowy i niezwykle ważnym aspektem życia, jak i wzajemnych relacji.
Człowiek pozostawiony sam sobie, bez kontaktu z drugą osobą, bez dotyku, zaczyna wariować. Nie potrafimy spokojnie istnieć i obcować bez innych ludzi. A jeżeli jesteśmy do tego zmuszeniu, nanosi to wyraźne piętno na naszą osobę, bądź zakłóca naszą równowagę i codzienną egzystencję.
Malutkie dziecko tuż po swoich narodzinach nie jest świadome niczego. Nie wie nawet, że jest już „samodzielne”. Nie rozpoznaje twarzy. Nie rozróżnia osób. Nie wie kto jest dobry, a kto zły. Czuje się niepewne, zagrożone. Zawsze płacze. Jednak raptem uspokaja się kiedy trafia w ręce swojej rodzicielki. Kiedy czuje matczyne ciepło. Kiedy może się wtulić. Już od pierwszych minut swojego życia wie w kogo ramionach może czuć się bezpiecznie. Wie, kto będzie przez długi czas jego życiowym mentorem. Nie chce być na rękach pielęgniarki czy lekarza, tylko właśnie matki.
Kiedy człowieczek ten staje się większy, dorasta, zaczyna coraz więcej rozumieć i poznawać świat. Doświadcza przykrości, bólu, bezpiecznie czuje się w uścisku matki czy ojca słysząc bicie jego serca.
Zakochani w sobie ludzie, poważny związek oparty na miłości zaczynają budować właśnie wtedy, kiedy zaczynają być ze sobą nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Zaczynają się przytulać, chcą trzymać się za ręce, całować. Wtedy czują się wspaniale. W pełni doświadczają szczęścia, które jest między nimi. Wtedy zaczynają się na nowo poznawać, na nowo zaczynają się kochać i odkrywać drugiego człowieka.
Małżeństwo ,wzajemnego, fizycznego obcowania ze sobą potrzebuje chyba najbardziej. Człowiek dorosły szybko odzwyczaja się od drugiej osoby, partnera. Kiedy przestaje ją trącać, pieścić, przytulać czuje się zaniepokojony, brakuje mu czegoś. Czegoś niezastąpionego- wzajemnego dotyku. Starsze małżeństwa które przeżyły już ze sobą wiele, wiele lat. Mają przecież za sobą niejedną słabość i upadek. Doskonale się znają i nie potrzebują ofiarowywać sobie tak często „dowodu” miłości- kochać się. Kiedy jednak długo się nie widzą, długo są w rozłące, nie mogą złapać się za rękę , przytulić, czują się bardzo źle, jakby brakowało im oddechu. Nie pokazując po sobie niezadowolenia tęsknią za sobą. Osoby sobie bliskie które są w rozłące –zarówno tej krótkiej, jak i długiej z niecierpliwością wyczekują chwili kiedy znów się zobaczą. Tęsknią. Dzwonią. Starają się być ze sobą w ciągłym kontakcie. Zaspokoić te minimalne potrzeby wzajemnych relacji. Kiedy jednak spotykają się ponownie, często ze łzami -pełnymi radości- w oczach, nie wystarczy im jedynie zobaczyć bliską sobie osobę. Padają sobie w ramiona, obściskują się, obcałowują. Dają sobie wzajemnie znaki, mówią: ”zobacz jak mi na tobie zależy, zobacz jak Cię kocham, zobacz jak na ciebie czekałem”. Bez takich aktów wzajemnego oddania jest człowiekowi naprawdę ciężko istnieć.
Nawet kiedy spotykamy się z przyjacielem, znajomym, przywitanie nie kończy się na wymianie „dzień dobry”. Podajemy mu rękę, przytulamy ją, całujemy w policzek. Zupełnie naturalnie. Są to z pozoru zwyczajne, częste gesty. Dajemy sobie dowody tego jakie relacje nas wiążą. Tego jak nam na sobie zależy. Wyrażamy tak wiele uczuć.
Często jest nam to tak samo potrzebne jak jedzenie czy sen. Czujemy się źle kiedy jesteśmy wyobcowani, kiedy przez dłuższy czas nie doświadczamy bliskości z ważnymi dla nas osobami. Chodzimy wtedy spięci i podenerwowani. Kiedy po kłótni czy sprzeczce godzimy się z innym człowiekiem, również nie kończymy przeprosin na słownej wymianie zdań. Wtedy też na znak solidarności i zrozumienia za pomocą dotyku ofiarujemy sobie tak wiele uczuć.
Nad dotykiem i fizycznym kontaktem z innymi ludźmi w ogóle się nie zastanawiamy, wszystko właściwie wykonujemy naturalnie i zwyczajnie. Choć często świadomie także ranimy poprzez odcięcie się od drugiej osoby. Bezwzględnie wykorzystujemy w tej kwestii słabość innych. Dotyk działa więc w dwie strony. Jednak pomimo tego że zdarza nam się doświadczać z jego powodu urazy, dalej pozostaje dla nas jednym z podstawowych „języków” rozmowy i niezwykle ważnym aspektem życia, jak i wzajemnych relacji.
2 komentarze:
Witamy na bloggerze!
Zgrabne, czytliwe, rzeczowe.
Oby tak dalej :)
No od tej strony to Cię jeszcze nie znałem:)mam nadzieję ze będziesz mnie na bieżąco informował w kwestii nowych wpisów itp:) Trzymaj się:)
Prześlij komentarz